Wszyscy – bez względu na to, czym się zajmujemy – pragniemy być szczęśliwi. Na naszej drodze pojawia się jednak sporo przeszkód, spośród których wiele to ograniczenia, jakie sami sobie narzucamy. Czy da się to zmienić? Jak najbardziej, a jednym z najlepszych na to sposobów jest wyzwolenie w sobie pokładów kreatywności. Niejednokrotnie nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak są one ogromne.
Dlaczego sięgnęłam po książkę Keri Smith „Zniszcz ten dziennik”?
Do książek mieniących się mianem hitów i bestsellerów podchodzę zawsze dość sceptycznie, zastawiając się nad tym czy cały ten szum ma cokolwiek wspólnego z treścią, czy też jest po prostu świetnie zorganizowaną akcją marketingową. Nie inaczej było i w przypadku pozycji „Zniszcz ten dziennik” – długo się wzbraniałam przed sięgnięciem po nią, ale jedna z moich bliskich koleżanek absolutnie tą książką zachwycona tak długo drążyła temat, aż w końcu postanowiłam sprawdzić, o co tyle zamieszania. I wiecie co? Wcale tego nie żałuję, choć przyznam szczerze, że nigdy bym nie pomyślała, że wydam pieniądze na książkę, którą będę musiała zniszczyć.
Kim jest autorka książki Keri Smith?
Keri Smith to ilustratorka oraz autorka wielu książek traktujących o kreatywności i poznawaniu świata. Światową sławę przyniosła jej pozycja „Zniszcz ten dziennik”, która na całym świecie sprzedała się w przeszło 2 mln egzemplarzy. Smith prowadzi własnego bloga, za pośrednictwem którego czytelnicy mogą się z nią kontaktować.
O fabule książki „Zniszcz ten dziennik” słów kilka
Moi drodzy, „Zniszcz ten dziennik” nie jest typową książką, w związku z czym nie da się o tak po prostu streścić jej fabuły – bo jako takiej nie ma. Można natomiast powiedzieć parę słów o tym, co było zamysłem autorki. Dziennik stworzyła po to, aby nakłonić innych do eksperymentowania. Do wyżycia się poprzez dokonywanie aktów destrukcji. Po co? Otóż po to, by rozbudzić wyobraźnię i przypomnieć, że w każdym człowieku drzemie twórcza moc. Celem wspomnianej destrukcji jest wyzwolenie pokładów kreatywności. Służą temu różne zadania, które czytelnik ma wykonać. Ale uwaga – nie należy ich traktować zbyt poważnie, nie o to w tym chodzi, by brać to na serio. Mogą się wydać bardzo niekonwencjonalne. Liczy się to, by dziennik uzyskał zupełnie nowy, spersonalizowany charakter – każdy z nas zinterpretuje przecież poszczególne polecenia na swój własny sposób. Rezultatem tychże działań będzie zaś zupełnie unikalny i niepowtarzalny egzemplarz, który wiele nam powie o nas samych, o naszej osobowości i postrzeganiu świata. Z tego warto wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Nie ma najmniejszego znaczenia to, w jakiej kolejności wykonacie proponowane przez autorkę zadania. Interpretujcie je tak, jak Wam się podoba. Uwierzcie mi na słowo, pusta kartka, którą trzeba zagospodarować, to nie lada wyzwanie. To, jak jemu sprostacie, zależy wyłącznie od Was. Nie obowiązują przy tym żadne odgórne, sztuczne reguły. Najważniejsze jest to, by być przy tym sobą, a przy okazji dobrze się bawić. Z całą pewnością będzie zaskoczeni ilością pomysłów, które zrodzą się w Waszych głowach. Przyjemność dawkujcie sobie stopniowo – naprawdę nie trzeba „sponiewierać” dziennika w jeden wieczór.
Moja opinia na temat książki „Zniszcz ten dziennik” Keri Smith
Kiedy dziennik po raz pierwszy trafił w moje ręce, długo zastanawiałam się nad tym, jaki jest właściwie sens istnienia tego typu książek. Przejrzałam go pobieżnie i pomyślałam, że pewnych poleceń nie będę w stanie wykonać. Zabranie książki pod prysznic? Przyklejenie do kartek robaków? Za nic w świecie! Wiem, że dziennik wywołuje mnóstwo skrajnych emocji – ale wydaje mi się, że to właśnie chciała osiągnąć autorka. Keri Smith wystawia nas na próbę. Pragnie, abyśmy stanęli oko w oko z własnymi ograniczeniami i je pokonali.
Zabierając się za poszczególne polecenia, zrozumiałam, po co ta książka powstała. Świat, w którym żyjemy, jest dziwnym miejscem. Pełnym paradoksów i sprzeczności. Z jednej strony mamy nieograniczone wręcz możliwości, ale z drugiej wystarczy wychylić się przed szereg, by dostać po nosie. Zewsząd wywiera się na nas presję, że musimy być doskonali, aby sprostać oczekiwaniom innych. Zapominamy o sobie, wyrzekamy się marzeń, tracimy wiarę we własne możliwości. Siedzimy w strefie komfortu i jesteśmy nieszczęśliwi. Zbyt bardzo przejmujemy się tym, co ktoś powie i pomyśli. Tymczasem życie mamy jedno – i należy ono tylko do nas. Warto zatem zastanowić się, czego chcemy, a pobudzić się do działania możemy właśnie poprzez kreatywną destrukcję. Samo słowo „destrukcja” nie kojarzy się co prawda pozytywnie, ale wystarczy właściwie ukierunkować wyzwoloną w ten sposób energię. I nasze życie od razu nabierze barw.
Czy warto kupić książkę „Zniszcz ten dziennik”?
„Zniszcz ten dziennik” to eksperyment, przeprowadzenie którego polecam każdemu. Bez znaczenia jest to, co robicie na co dzień, w jakim jesteście wieku etc. Na zmiany nigdy nie jest za późno – brzmi to może i trywialnie, ale tak jest w rzeczywistości. Wystarczy w to tylko uwierzyć. Dziennik potraktujcie jako swoistą terapię – proces nadawania mu indywidualnego charakteru niejednokrotnie Was zaskoczy. Mam nadzieję, że przekonacie się o tym, czego i ja doświadczyłam – że szkoda życia na to, by płynąć z prądem.